Wydawnictwo Konstelacja

Króliczek 2: Cena marzeń

55,00 

Natalia zakochała się w nieodpowiednim mężczyźnie. Początkowo myślała, że to miłość jej życia i że u jego boku będzie żyć pełnią szczęścia w cudownym świecie, w którym wszystkie drzwi są szeroko otwarte. Okazało się jednak, że to codzienność pełna lęku i niebezpieczeństw — brutalna rzeczywistość, w której wszystko może rozsypać się jak domek z kart. Czy będzie miała dość siły, aby w niej przetrwać? Wystarczająco odwagi, aby uchronić tych, których kocha? I czy zwyczajna dziewczyna może odnaleźć się w tak brutalnym świecie?

300 w magazynie

SKU: 20251031K
Category:
Tags: , ,

Opis

Natalia zakochała się w nieodpowiednim mężczyźnie. Początkowo myślała, że to miłość jej życia i że u jego boku będzie żyć pełnią szczęścia w cudownym świecie, w którym wszystkie drzwi są szeroko otwarte. Okazało się jednak, że to codzienność pełna lęku i niebezpieczeństw — brutalna rzeczywistość, w której wszystko może rozsypać się jak domek z kart.

Czy będzie miała dość siły, aby w niej przetrwać? Wystarczająco odwagi, aby uchronić tych, których kocha? I czy zwyczajna dziewczyna może odnaleźć się w tak brutalnym świecie?

 

Przeczytaj fragment:

Rozdział 1
Mateusz
Cztery miesiące wcześniej

Wciskam czerwoną słuchawkę i odkładam telefon na szklany stolik. Ahmed i Blizna, którzy siedzą na fotelach po obu jego stronach, nie spuszczają ze mnie wzroku. Powinienem usiąść i o wszystkim im opowiedzieć, ale potrzebuję najpierw zebrać myśli.
Przechodzę do kuchni, nalewam sobie szklankę wody, po czym spoglądam pytająco na swoich przyjaciół. Wyglądają na poirytowanych. Unoszę naczynie, a oni w odpowiedzi przecząco kręcą głowami. Wzruszam lekko ramionami. Wypijam wszystko na raz i nareszcie do nich wracam.
Siadam na kanapie. Wzdycham ciężko, następnie opieram łokcie na kolanach, a dłonie splatam tuż przed swoją twarzą.
– Kolejne dziecko zniknęło – mówię cicho. – Dragon zapewnia, że mają już trop i uda im się je odzyskać, zanim je wywiozą.
– To chyba dobrze? – pyta Blizna, na co ja kręcę głową. – Nie wierzysz mu?
– Wydaje mi się, że powiedział to tylko po to, aby zachować twarz.
Obaj kiwają głowami ze zrozumieniem. Maciek jest równie zdenerwowany co ja. Zaciska pięści i jestem pewny, że już zastanawia się, co my moglibyśmy z tym zrobić. Piotrek zdaje się być bardziej opanowany, ale bez wątpienia u niego również trybiki już pracują.
Nie wyobrażam sobie pracy bez tej dwójki. Obaj bardzo mi pomagają, potrafią dostrzec rzeczy, których ja nie zauważam, znaleźć
rozwiązania, na które ja bym nie wpadł. Podejrzewam, że gdyby nie oni, nigdy nie doszedłbym do miejsca, w którym jestem.
– Poradzą sobie sami czy potrzebują naszej pomocy? – dopytuje Piotrek, bo tak samo jak ja nie wierzy, że Kraków opanuje problem bez nas.
Moje myśli wciąż kręcą się wokół porywanych w stolicy Małopolski dzieci. Zagrożenie wprawdzie jest daleko i na ten moment moja córka jest bezpieczna, ale nie jestem głupi. Spodziewam się, że jeżeli porywacze zostaną przegonieni spod Wawelu, poszukają innego miejsca, w którym mogliby kontynuować swój proceder. Musimy być przygotowani, gdyby to Poznań miał okazać się ich kolejnym celem.
– Nie wiem – odpowiadam spokojnie. – Nie prosili o pomoc. Mówili, że wszystko mają pod kontrolą – kiedy to mówię, patrzę na swoich przyjaciół i bez problemu poznaję, że mają dokładnie takie samo zdanie na ten temat co ja. – Piotrek, niech Oko sprawdzi wszystko. Podejrzewam, że Dragon coś przed nami ukrywa. Maciej – przenoszę spojrzenie na drugiego z przyjaciół – dopilnuj, żeby cały Poznań był czujny, i zadzwoń do Buldoga, żeby dał nam znać, gdyby cokolwiek niepokojącego działo się w naszym mieście.
– Zwiększyć ochronę Króliczka? – pyta Blizna.
Myślę o mojej córce, która jest w podobnym wieku do uprowadzanych dzieci. Dziewczynka już teraz jest pod stałą obserwacją moich ludzi i nie wydaje mi się, aby dodatkowe środki ostrożności w tej chwili były potrzebne. W każdym momencie mogę sprawdzić, gdzie jest, co się z nią dzieje, podejrzeć i podsłuchać otoczenie, w którym się znajduje. Gdybym jeszcze zdecydował się
wysłać kilku ludzi, którzy mieliby chodzić za nią krok w krok, mała szybko zorientowałaby się, że coś się dzieje, a nie chcę jej dodatkowo niepokoić. Staram się zapewnić jej w miarę normalne dzieciństwo i ukrywać przed nią, że nie jest jak inne dzieci.
Kręcę głową w odpowiedzi.
– Nie chcę, żeby cokolwiek zauważyła – mówię. – Na razie się wstrzymajmy, a gdyby ten ktoś się zbliżył do Poznania, wtedy coś wymyślę.
Przez kolejną godzinę zastanawiamy się, co jeszcze moglibyśmy zrobić. Ahmed podsuwa różne pomysły, które są negowane przez Bliznę, a ja przysłuchuję się wszystkiemu w milczeniu. W ten sposób pracujemy najczęściej. Kiedy coś uznamy za sensowne, wtedy moi przyjaciele przesyłają polecenia do ludzi pod sobą.
Nasza grupa przypomina piramidę. Przy sobie trzymam tylko najbardziej zaufane osoby, a każda z nich ma pod sobą kolejnych członków, którzy z kolei dowodzą swoim „oddziałem”. Większości z nich nawet nie znam i gdybyśmy spotkali się na mieście, nawet nie miałbym pojęcia, że dla mnie pracują. Oni prawdopodobnie podejrzewają, kto jest ich szefem, ale nie mogą mieć pewności. Nigdy nie mamy ze sobą kontaktu, więc kiedy ktoś z nich zostaje zatrzymany przez policję, do mnie jest jeszcze daleka droga. W ten sposób staram się ograniczyć ryzyko wpadki do minimum.
Nigdy jednak nie udałoby mi się utrzymać na szczycie, gdybym nie miał kontaktów w wielu instytucjach, w tym między innymi w policji. Funkcjonariusze zarabiają tak małe pieniądze, że
przekupienie ich nie stanowi wielkiego problemu. Trzeba tylko wiedzieć, z kim rozmawiać, i omijać idealistów, którym wkręciło się, że mają jakąś misję. Wystarczy skontaktować się z odpowiednim człowiekiem, zaoferować mu satysfakcjonujące wynagrodzenie, a wtedy będzie informował nas o wszystkim.
Wiele lat temu mój tata podporządkował sobie cały Poznań i większość Wielkopolski, a ja z powodzeniem kontynuuję jego dzieło. Od czasu do czasu pojawia się ktoś, kto chciałby przejąć nasze interesy lub robić swoje na naszym terenie, ale szybko pozbywamy się takiego osobnika.
– Buldog mówi, że wiedzą o sprawie z Krakowa – odzywa się nagle Blizna, czym wytrąca mnie z rozmyślań. W ręce trzyma telefon komórkowy, więc najprawdopodobniej właśnie zakończył rozmowę z naszym psem. – Są w kontakcie z małopolską policją i trzymają rękę na pulsie – kontynuuje. – Ma nas poinformować, gdyby coś zagrażało Oliwce.
Kiwam głową, by dać mu znak, że przyjąłem informację. Następnie Ahmed przekazuje, że on również załatwił już to, o co prosiłem. Na ten moment niewiele więcej mogę zrobić. Bezsilność sprawia, że czuję się jak zwierzę zamknięte w klatce. Zdecydowanie wolę działać niż polegać na innych. Najchętniej sam pojechałbym do Krakowa i załatwił ten temat.
Udało nam się skończyć tę rozmowę na chwilę przed tym, jak słyszę otwieranie drzwi, a następnie tupot małych stóp. Obracam się na kanapie, żeby spojrzeć na wejście do salonu, gdzie pojawia się moja mała dziewczynka. Twarz Oliwki rozpromienia się na mój
widok. Jej niebieskie oczka błyszczą radośnie, a usta rozciągają się w szerokim uśmiechu, odsłaniając białe ząbki.
Przez krótką chwilę przygląda mi się, jakby nie mogła uwierzyć, że naprawdę jestem w domu. W końcu biegnie szybciutko w moją stronę, wskakuje mi na kolana i mocno się przytula. Obejmuję ją, po czym całuję w czółko.
– Tata, pa! – mówi do mnie i wskazuje na swoje nogi, na których ma przyklejony plaster z namalowanymi fioletowymi króliczkami. – Pani lysowała!
Moja córka ma obsesję na punkcie tych zwierzątek, więc wcale się nie dziwię, że to właśnie one zostały narysowane na jej opatrunku. Zastanawia mnie tylko, dlaczego ktoś musiał robić to ręcznie. W przedszkolu wiedzą, jak Oliwka uwielbia króliczki. Nie pierwszy raz też rozbiła sobie kolana, a za każdym razem robi aferę, że mają to być właśnie fioletowe futrzaki. Dlaczego jeszcze nie wpadli na to, aby kupić plaster z takimi obrazkami?
– A możesz mi powiedzieć, co się stało mojemu małemu Króliczkowi – mówiąc to, łaskoczę jej brzuszek, a ona głośno się śmieje – że te piękne stworzonka siedzą na jego kolanach?
Jej śmiech jest najpiękniejszą melodią, jaką kiedykolwiek słyszałem. Uwielbiam, kiedy to robi. Kiedy jej oczka błyszczą tak radośnie jak w tej chwili, a ona jest chodzącą iskierką szczęśliwości.
– Padlam schodów – odpowiada niewinnie, jakby spodziewała się, że otrzyma ode mnie reprymendę, a przecież nigdy jej za to nie ganiłem.
Spoglądam ponownie w stronę wejścia, gdzie stoi moja mama. Spodziewam się, że wygłosiła już swoje kazanie na temat tego drobnego wypadku i dlatego Oliwka boi się teraz przyznać, co się wydarzyło. Mama wzrusza lekko ramionami, po czym przechodzi przez pokój i zajmuje miejsce obok mnie. Jej dumny krok i wysoko uniesiona głowa sprawiają, że Ahmed i Blizna kłaniają się jej, a ona odpowiada tylko lekkim skinieniem.
– W przedszkolu jest jakaś nowa osoba – informuje mnie bez żadnych wstępów. – Nie wiem, kto to jest.
– Pani lysołała kólicki! – odzywa się uradowana Oliwka.
– Nie uważasz, że to dziwne? – pyta mnie moja mama. – Jakaś kobieta przychodzi, nie wiadomo po co, do przedszkola, i natychmiast zaczyna interesować się twoją córką?
Mama nic nie wie o rozmowie, jaką kilkadziesiąt minut wcześniej odbyłem z Dragonem, i chyba nie ma pojęcia, że ktoś w Krakowie porywa dzieci. Nie mogę mieć pewności, bo choć kobieta nigdy nie daje po sobie poznać, że cokolwiek z naszego świata do niej przecieka, przypuszczam, że doskonale zdaje sobie ze wszystkiego sprawę.
Kiedy byłem jeszcze małym chłopcem, byłem przekonany, że mój tata ma normalną pracę. Któregoś dnia jednak został ciężko ranny i trafił do szpitala. Kiedy do naszego domu przyjechało mnóstwo wielkich, uzbrojonych po zęby mężczyzn, byłem przerażony. Moja mama jednak stanęła wtedy na wysokości zadania. Do tej pory nie umiem zrozumieć, jakim cudem udało jej się kierować interesami ojca do momentu, aż ten odzyskał przytomność. Po
wszystkim wróciła do swojej roli żony i matki, ale wtedy zrozumiałem, że tata nie jest zwykłym szefem jakiegoś przedsiębiorstwa, a mama doskonale orientuje się w przestępczym świecie.
Informacja, którą mi podała, działa na mnie jak płachta na byka. Patrzę na Ahmeda, a później na Bliznę. Nie muszę nic mówić, ponieważ oni doskonale mnie rozumieją. Obaj dają mi subtelny znak, że wiedzą, co mają z tym zrobić. Kimkolwiek jest ta kobieta, niedługo dowiem się o niej wszystkiego.
Zanim moja mama wychodzi, przekazuje mi jeszcze uwagi na temat wychowania dziecka. Słucham jej uważnie, kiwam głową, a nawet zgadzam się z nią w wielu kwestiach, ale kiedy opuszcza moje mieszkanie, nie pamiętam już żadnego słowa z jej wykładu.
Moi przyjaciele są rozbawieni, ale szczęśliwie dla nich powstrzymują się od komentarza. Oliwka natomiast mocniej się we mnie wtula, a jej rozczulające spojrzenie oznacza, że ma olbrzymią nadzieję, że nie będę słuchał jej babci. Oczywiście, że nie zamierzam tego robić. Sam najlepiej wiem, co jest dobre dla mojego dziecka.
– Co chcesz dzisiaj robić? – pytam, kiedy Piotrek i Maciek zbierają się do wyjścia. – Układamy puzzle, bawimy się pluszakami, oglądamy bajkę?
– Kalatote! – odpowiada i klaszcze przy tym w dłonie.
Oliwka jest tak uradowana, że nie mam serca jej odmówić. Zanim jednak zaczniemy nasze karaoke, ściągam jej buty i wynoszę na korytarz. Następnie w pośpiechu przygotowuję jakiś obiad. Tym razem jest to chleb zapiekany z serem i szynką, polany grubą warstwą
ketchupu. Może nie jest to najbardziej pożywna i zdrowa potrawa, jaką mógłbym dać córce, ale nie mam w lodówce nic lepszego.
Kiedy oboje jesteśmy najedzeni, a kuchnia posprzątana, sięgam po zabawkowy mikrofon, ale nie udaje mi się nawet go włączyć. Dzwoni mój telefon. Wzdycham ciężko, po czym odbieram. Po drugiej stronie odzywa się Ahmed.
– Kraków. Kolejne dziecko – mówi, a ja nic więcej nie potrzebuję.
– Niedługo będę – odpowiadam Piotrkowi i się rozłączam.
Patrzę na Oliwkę, która już schowała zabawkę do pudełka. Niby to nic wielkiego, a jednak czuję wyrzuty sumienia. Jak wiele razy musiałem już ją wystawić, skoro natychmiast rozumie, że ten telefon oznaczał, że muszę w tej chwili wyjść i że nie możemy się bawić?
Przyglądam jej się ze smutkiem, a kiedy ona spogląda na mnie, nie ma w niej już ani grama radości. Mimo że w jej oczach gości olbrzymi smutek, łzy się nie pojawiają. Jest już przyzwyczajona, że więcej mnie nie ma, niż jestem, i że przede wszystkim wychowują ją moi rodzice. Nie jestem z tego zadowolony, ale robię to wszystko dla niej. Nie tylko po to, aby mieć wystarczająco pieniędzy, by jej niczego nie brakowało, ale przede wszystkim, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo.
– Obiecuję, że ci to wynagrodzę – zapewniam, a Oli kiwa głową. Mimo to wiem, że mi nie wierzy. Nie pierwszy raz jej to obiecuję i chyba jeszcze nigdy nie dotrzymałem słowa. – Zawiozę cię do dziadków, a jak pozałatwiam sprawy z pracy, to po ciebie przyjadę.
Króliczek ponownie daje znać, że się zgadza, ale tak naprawdę nic innego jej nie pozostało. Wie, że nie zmieniłbym decyzji, nawet gdyby urządziła tutaj rozpacz stulecia.
Wychodzi z salonu, a kiedy po chwili do niej dołączam, czeka już w korytarzu z bucikami na stopach i ze swoim plecaczkiem założonym na plecy. W rękach trzyma maskotkę fioletowego króliczka, którą mocno przytula. Podarowałem jej tę zabawkę, kiedy poszła do przedszkola, i od tamtej pory nigdy się z nią nie rozstaje.
Widzę, jak Oliwka walczy ze sobą, żeby się przy mnie nie rozpłakać, i od razu rozumiem, że to moja mama będzie musiała ją uspokajać. Jestem jednocześnie dumny z niej, że tak dzielnie znosi to, jak mało czasu z nią spędzam, a zarazem jest mi wstyd, że nie mam go dla niej więcej.
Kucam przed nią, a mała spuszcza głowę, żeby na mnie nie patrzeć. Nie jest obrażona, po prostu nie chce, żebym dostrzegł, jak bardzo ją to wszystko boli. Całuję ją w czółko.
– Przepraszam, kochanie – mówię szeptem. Króliczek kiwa głową, ale wciąż się nie odzywa. – Obiecuję, że w końcu spędzimy ze sobą więcej czasu.
Oliwka ponownie nic nie odpowiada, więc znów całuję ją w czoło, a następnie wspólnie opuszczamy mieszkanie. Odwożę ją do rodziców przekonany, że następnego dnia po nią przyjadę, ale następny raz widzimy się dopiero niecały miesiąc później.

Informacje dodatkowe

Autor

Katarzyna Jankowiak

Wydawnictwo

Konstelacja

Data premiery

2025-11-25

Seria

Króliczek

Liczba stron

288

Okładka

miękka ze skrzydełkami

ISBN

9788397538627

Cena okładkowa

55 zł

Wydanie

I

Język wydania

polski

Tłumaczenie

brak

Format

książka papierowa

Opinie

Na razie nie ma opinii o produkcie.

Napisz pierwszą opinię o „Króliczek 2: Cena marzeń”

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *